Harry
:
-
I właśnie teraz żegnamy się z młodym, ale bardzo utalentowanym
chłopcem z burzą loków na głowie niesamowitym Harrym Stylesie.
Życzę wszystkim miłego dnia i do zobaczenia jutro o tej samej
porze. – w studiu zaczęła lecieć jakaś piosenka a ja spojrzałem
na Nicka posyłając mu uśmiech. Znałem go dosyć krótko, ale
wydawał się być miłym gościem. Nagle rozmyślania wyrwał mnie
jego głos:
-
A więc Harry co porabiasz dziś wieczorem? – zapytał z uśmiechem
na twarzy.
-
Hmm… - zastanowiłem się przez chwilę w myślach wertując cały
mój plan dnia - W sumie to nie mam żadnych planów, a o co chodzi ?
– odpowiedziałem.
-
To znakomicie, bo zabieram Cię na imprezę. – odpowiedział mi
nadal szczerząc się jak mysz do sera. Czasami zdumiewała mnie ta
pogoda ducha. Odkąd go poznałem ( chociaż nie był to jakiś długi
okres czasu ) zawsze był uśmiechnięty i potrafił rozbawić
każdego. Wyrwałem się z moich rozmyślań i powiedziałem lekko
zdezorientowany tym co przed chwilą powiedział :
-
Yyy… Jaką imprezę?
-
O Boże Harry… - zaśmiał się - Mówiłem Ci niedawno, że mój
kumpel otwiera klub na przedmieściach Londynu i właśnie tam
dzisiaj Cię zabieram. – odpowiedział mi powoli chyba dlatego
żebym wszystko zrozumiał.
-
Aha okay – odpowiedziałem. Przyda mi się impreza po całym
tygodniu. Będę mógł po prostu się zabawić. To mi dobrze zrobi.
Pożegnałem
się z Nickiem i po chwili stałem przed budynkiem radia. Zaciągnąłem
się powietrzem i poszedłem w stronę mojego samochodu. Gdy wsiadłem
do środka od razu wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać SMS’a
do Louisa. Napisałem mu że idę na imprezę z Nickiem i byłoby
fajnie gdyby też wpadł. Często musiałem go informować o tym co
będę robić i gdzie jestem. Czasami ta nadopiekuńczość mnie
irytowała, ale Lou taki był. Martwił się o mnie i nie mogłem nic
na to poradzić, za bardzo go kochałem i nawet nie potrafiłem się
na niego złościć. Chciałem powiedzieć całemu światu co do
niego czuje, ale to nie było nam pisane. W Londynie niełatwo żyło
się homoseksualistom a szczególnie tym co byli znani. Wiedzieli o
nas tylko najbliżsi znajomi i lepiej dla nas żeby tak zostało. Nie
miałem ochoty słuchać tych homofonicznych gatek na mój temat.
Chciałem być szczęśliwy, ale przede wszystkim nie chciałem
stracić Louisa.
Nim
się obejrzałem stałem już na parkingu przed budynkiem w którym
mieszkałem. Szybko wszedłem do środka i poszedłem na swoje
piętro. Z kieszeni wygrzebałem klucze i czym prędzej wszedłem do
mojego mieszkania. Za jakieś 2 godziny miałem być już w klubie.
Poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Zdjąłem z siebie
całe ubranie i wszedłem pod prysznic. Gorąca woda w połączeniu z
miętowym żelem pod prysznic koiły moje ciało i zmysły. Po chwili
wyszedłem spod prysznica i owinąłem się ręcznikiem wokół
bioder. Wyszedłem z łazienki i udałem się w stronę sypialni. Gdy
już się tam znalazłem otworzyłem drzwi od szafy. Wyjąłem z
niej czarne bokserki które po chwili znajdowały się na moich
biodrach. Nałożyłem na siebie czarne rurki oraz białą koszulkę,
a na nią szarą koszulę. Podwinąłem jej rękawy, a na stopy
wsunąłem czarne conversy. Byłem już prawie gotowy, udałem się
jeszcze tylko do łazienki wysuszyć włosy.
Upewniłem
się jeszcze czy drzwi są zamknięte i ruszyłem w stronę mojego
auta. Po chwili mknąłem ulicami Londynu, a w radiu leciała jakaś
muzyka. Chyba ją znałem bo nieświadomie nuciłem sobie jej melodię
pod nosem. Po chwilki stałem już przed klubem o którym mówił
Nick. Gdy do niego wszedłem było dosyć ciemno, ale dało się
zauważyć te czarno-czerwone ściany. Było dość przytulnie jak na
klub, ale nie czepiałem się, ja osobiście lubiłem takie klimaty.
Po chwili w rogu sali zobaczyłem Nicka siedzącego z kilkoma innymi
osobami których nie znałem. Zastanawiałem się też czy Lou
przyjedzie. Nie odpisał mi na mojego SMS’a i to było nie w jego
stylu. Zawsze odpisywał, może po prostu miał coś ważnego i nie
mógł odpisać. Z moich rozmyślań wyrwał mnie znajomy głos.
-
O cześć Harry, już myślałem, że nie przyjdziesz – powiedział
Nick ściskając moją dłoń.
-
Cześć, ładnie tutaj jest –odpowiedziałem.
-
No wiem. – zaśmiał się dźwięcznie – chodź usiądziemy sobie
przy stoliku i napijemy się czegoś – odpowiedział wskazując mi
drogę do stolika. Usiedliśmy przy nim, a Nick machnął do barmana
by przyniósł nam drinki.
Siedząc
przy stoliku śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Po drugim drinku Nick
powiedział, że pójdzie do toalety i zaraz przyniesie kolejnego
drinka. Przytaknąłem mu, a on po chwili zniknął w tłumie dobrze
bawiących się ludzi. Znowu zacząłem myśleć gdzie jest Lou.
Spojrzałem na telefon w nadziei że może pisał lub dzwonił. Nic
z tego. Trochę się denerwowałem, ale wiedziałem, że prędzej
czy później Lou da o sobie znać. Po chwili z tłumu wyłonił się
Nick, w rękach niósł kolorowe drinki. Usiadł koło mnie tak, że
praktycznie stykaliśmy się udami. Odsunąłem się i wziąłem do
ręki mojego drinka by po chwili zamoczyć w nim swoje usta.
Smakował jakoś inaczej, ale nie bardzo zwracałem na to uwagę,
ponieważ byłem zajęty konwersacją z Nickiem.
Po
pewnym czasie zaczęło robić mi się niedobrze. Pomyślałem żeby
wyjść na świeże powietrze, ale było już za późno. Momentalnie
zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie mogłem nawet ruszyć ręką,
pamiętam, że szklanka wypadła mi z ręki, a dalej kompletna
pustka.
Louis
:
Siedziałem
w samochodzie przed klubem o którym pisał mi Harry. Musiałem
zostać dłużej w pracy, i nawet nie mogłem jego o tym
poinformować. Mój szef był strasznie wkurzający, nie lubiłem go,
ale musiałem tam pracować dopóki nie znajdę nowej pracy. Przez
niego moja praca zamiast przyjemnością byłam dla mnie koszmarem.
Nie chciałem o tym myśleć, chciałem po prostu przytulić się do
Harry'ego i go pocałować. Wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę
wejścia do klubu. Gdy wszedłem do środka panowała tam głośna
atmosfera. Lubiłem się rozerwać po całym tygodniu pracy i
pomyślałem, że teraz będzie to jedno z moich ulubionych miejsc
wypoczynku. W tłumie tych wszystkich ludzi próbowałem znaleźć
Harry'ego, dostrzegłem jego bujne loki na drugim końcu sali, ledwo
trzymał się na nogach, do tylnego wyjścia ciągnął go jakiś
koleś. Nie znałem go, ale w pośpiechu poszedłem za nimi
przepychając się między tańczącymi ludźmi, którzy w ogóle
nie zwracali na nic uwagi.
Gdy
dotarłem do tylnych drzwi moje ręce zacisnęły się w pięści,
nie lubiłem gdy ktoś dotykał Harry'ego. Otworzyłem drzwi i
próbowałem dostosować się do panującego tam półmroku. Nagle
zobaczyłem Harry;ego opartego o ścianę, a przed nim stał ten koleś.
Mój ukochany zdawał się być nieświadomy co się wokół niego
dzieje. Ten koleś wyszeptał mu coś do ucha, niestety z takiej
odległości nie byłem w stanie usłyszeć co. Moja krew zaczęła
płynąć szybciej, a mój oddech znacznie przyspieszył, lecz cały
czas obserwowałem co ten gostek chce zrobić. Zaczął obmacywać
Harry'ego, po chwili wsadził rękę w jego spodnie cały czas całując
go po szyi. Nie wytrzymałem. Zacząłem biec w jego stronę.
Złapałem go od tyłu za ramię i odwróciłem go w moją stronę.
Był trochę zdziwiony. Harry osunął się na ziemię, a ja czułem,
że moje serce zaraz wyskoczy.
-
Ty mendo zawszona… - wydukałem przez zęby rzucając go na ziemię.
-
Aa… alee ja… - nie dokończył tego, ponieważ wymierzyłem mu
cios prosto w brzuch. Zwijał się z bólu, ale ja nie przestawałem
zadawałem mu to coraz silniejsze ciosy. W końcu usiadłem mu na
brzuch i zacząłem okładać pięściami jego twarz. Zachowywałem
się jak w jakimś transie, nie mogłem przestać, jego twarz była
czerwona od krwi. Miałem ochotę go zabić, gdy nagle usłyszałem
za sobą ochrypły głos:
-
Lou… zostaw go – wydukał Harry. Przez chwilę patrzyłem na
niego jak próbuje nawiązać kontakt z rzeczywistością, ale mu się
nie udało. Wymierzyłem ostatni cios w prawy policzek tego dupka i
podniosłem się z jego ohydnego cielska. Podniosłem Harry'ego i
trzymałem go pod ramię.
-
Jeszcze raz dotkniesz Harry'ego, a będziesz wąchał kwiatki od spodu
– wydukałem przez zęby do zwijającego się z bólu faceta o
nieznanym mi imieniu. Zaciągnąłem Hazzę do auta i czym prędzej
ruszyłem w stronę domu.
♥
OdpowiedzUsuńxD dobre <3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń